"Ćwiczenia z ciemności"

 Właśnie skończyłam czytać Ćwiczenia z ciemności Naji Marii Aidt. Też, jak główna bohaterka cierpiałam ( a może wciąż cierpię) na zaburzenia lękowe. Moje miały inne źródło, były związane ze śmiercią bliskiej osoby, ale okoliczności były zupełnie inne. Inny kaliber traumatycznego zdarzenia. 

Pod koniec książki główna bohaterka zaczyna pracować u swojej przyjaciółki w jej kwiaciarni. Jest świeżo po zakończeniu terapii traumy, nie czuje się najlepiej, najstabilniej. Wie jednak, jak powinna zachowywać się pracownica kwiaciarni wobec klientów. Zaczyna bawić się w przedstawienie teatralne, jest więc bardzo miła, często się uśmiecha, życzy ludziom miłego dnia, chętnie doradza w wyborze kwiatów, zagaduje. Wydało mi się to bardzo interesujące. Bohaterka, która codziennie od wielu lat ćwiczy się w byciu w ciemnościach, unika ludzi, często skulona zasypia na podłodze, spędza czas siedząc na balkonie i patrząc w mrok, boi się konfrontacji ze swoimi synami, ich emocjami i problemami. Mimo to potrafi zagrać rolę uprzejmej ekspedientki. Od razu pomyślałam o sobie, czy ja tak potrafię? Myślę, że tak. Co więcej, mam wrażenie, że może być to dla mnie źródło satysfakcji a może i radości. Od dziecka lubiłam w zabawie wcielać się w różne role ( niestety najczęściej dramatyczne), czytać bajki z różnorodną modulacją głosu. Może taka rola teatralna odegrana w niektórych życiowych scenach będzie dla mnie trochę wspomnianą w poprzednich postach ucieczką od siebie? Może takie chwilowe opuszczenie tak dobrze mi znanego ciała pozwoli przewietrzyć się mojej spoconej skórze, da relaks napiętym mięśniom barków i łydek i odpoczynek kręgosłupowi? A powrót do siebie będzie tak radosny, jak powrót do domu po dwutygodniowym survivalowym obozie harcerskim?

Chcę przetestować tę drogę ucieczki. I powrotu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Vlogerka Szusz

Swirszczyńska jest mocą