Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2025

Obsesja liczenia

Obraz
 Obsesja liczenia. Miałam ją chyba od zawsze, to znaczy od kiedy nauczyłam się liczyć. Liczyłam ile lat będzie miał mój tata, kiedy osiągnę pełnoletność, kiedy skończę studia, urodzę ewentualne dzieci. Tata był poddawany tym wszystkim działaniom matematycznym ze względu, jak wówczas mi się wydawało, na jego podeszły wiek. Został ojcem, kiedy miał 40 lat.  W te wakacje liczyłam dni, które zostały do końca urlopu, w ostatnich dniach liczyłam godziny. Chyba jestem jak jeden z bohaterów „O” Mikki Liukkonena, znerwicowana albo moją duszą zawładnęła jakaś fobia. Równolegle z „O” czytam trzecią część „Mojej walki” Karla Ove Knausgarda. Po powrocie, czyli już, jak wskazuje nawigacja, za 5 godzin i 37 minut będę kontynuowała swoją walkę. Postanowiłam bardziej skupiać się na tym co robię w bieżącej chwili, spróbuję walczyć z gonitwą myśli i kompulsywnym zaglądaniem do telefonu ( w różnych celach). Jak Karl Ove i Jolanta Brach- Czaina będę się skupiała na obieraniu cebuli, ruchach dłoni ...

Wakacyjna melancholia

Obraz
 Nie wiem, czy to z powodu kryzysu z K., zdecydowanie mniej upalnych, niż w ostatnich latach, wakacji, czy może niefortunnego układu planet , ale codziennie chwyta mnie za gardło melancholia . Czuję ją też w brzuchu, coś pobolewa, coś się napina i nie chce luzować. Żal mi lata, zachodów słońca, leniwych spacerów po plaży i lesie, światła, deszczu, zapachu ściółki, blasku morza i czucia wiatru na skórze. Od połowy wakacji zaczęłam nerwowo liczyć dni do ich końca, nie wiem dlaczego to robię, ale właśnie ta czynność jest odpowiedzialna za spięcie w brzuchu. Czuję jak razem z czasem pędzę gdzieś dalej i dalej, szybciej i szybciej. Nigdy tak bardzo nie pragnęłam zatrzymania czasu, jak w te wakacje. Nigdy tak bardzo. Nie boję się powrotu do rzeczywistości, przeraża mnie sprint minut, godzin, dni.  Przeczytałam dziś na plaży „Reguły na czas chaosu” Tomasza Stawiszyńskiego (Znak Literanova). Memento mori, to była ostatnia opisana przez autora reguła. Może to o nią chodzi, o śmierć? Bo...

Morze może

Obraz
Melancholia wkradła się w moje życie po śmierci taty. Skłonności do popadania w stany smutku miałam od zawsze, zdecydowanie jednak w ostatnich latach zwiększyła się ich częstotliwość. K.  ma chyba teraz taki czas. Może „to” przychodzi wraz ze śmiercią rodzica. Czy zostaje już na zawsze?  Na zdjęciu sopocka Piaskownica.

Człowieczy wakacyjny los i książki

Obraz
  Kończy się drugi tydzień naszych wakacji. Sporo czasu spędziliśmy na Podlasiu. Teraz jesteśmy nad Bałtykiem. Jest spokojnie, zielono, pachnie wodą i ze względu na temperatury- trochę jesienią. Na Wschodzie zdecydowanie więcej czytałam, pamietam, że obie moje lektury były warte czasu, który im poświęciłam, ale zupełnie nie pamiętam o czym była jedna z nich „Kłamcy” Sary Manguso (Filtry).  W Białowieży, siedząc pod trzema brzozami, przeczytałam norweskich „Gości” Agnieszka Ravatn (Pauza).  Myślę, że ta książka była przede wszystkim o codziennym fałszu,w którym żyjemy z konieczności albo z wyboru, o tym jak trudno być autentycznym, o naszych słabościach, kompleksach i lękach.  W Puszczy Knyszyńskiej sięgnęłam po „Ostatniego Białystokera”  Marty Sawickiej-Danielak (Wielka Litera). Zupełnie mnie ta lektura poraziła, żydowski Białystok, którego już nie ma i nigdy nie będzie. Tony cierpienia, hektolitry zwierzęcego strachu i ogromu niemocy.  Potem przyszedł kryz...