Obsesja liczenia


 Obsesja liczenia. Miałam ją chyba od zawsze, to znaczy od kiedy nauczyłam się liczyć. Liczyłam ile lat będzie miał mój tata, kiedy osiągnę pełnoletność, kiedy skończę studia, urodzę ewentualne dzieci. Tata był poddawany tym wszystkim działaniom matematycznym ze względu, jak wówczas mi się wydawało, na jego podeszły wiek. Został ojcem, kiedy miał 40 lat. 

W te wakacje liczyłam dni, które zostały do końca urlopu, w ostatnich dniach liczyłam godziny. Chyba jestem jak jeden z bohaterów „O” Mikki Liukkonena, znerwicowana albo moją duszą zawładnęła jakaś fobia.

Równolegle z „O” czytam trzecią część „Mojej walki” Karla Ove Knausgarda. Po powrocie, czyli już, jak wskazuje nawigacja, za 5 godzin i 37 minut będę kontynuowała swoją walkę. Postanowiłam bardziej skupiać się na tym co robię w bieżącej chwili, spróbuję walczyć z gonitwą myśli i kompulsywnym zaglądaniem do telefonu ( w różnych celach). Jak Karl Ove i Jolanta Brach- Czaina będę się skupiała na obieraniu cebuli, ruchach dłoni podczas mycia łazienkowych  kafli i dotyku rantu filiżanki w czasie picia kawy. Tak będzie, podejmę próbę.

Jadąc przez Kaszuby uświadomiłam sobie, że liczba wakacji, które jeszcze są przede mną, jest liczbą skończoną. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ćwiczenia z ciemności"

Vlogerka Szusz

Swirszczyńska jest mocą