Sadzić!
Wpadłam w jakąś manię sadzenia wszędzie krzaków, krzewów i roślin. Obcinam gałązki forsycji i wkładam je do ziemi, która jest już wiosennie rozpulchniona i wilgotna. Mam potrzebę stwarzania nowego życia, a raczej pomnażania istniejących już roślinnych bytów. Nie kupuje sadzonek w sklepie, obcinam sekatorem szczyty gałązek forsycji, wierzby mandżurskiej, orzecha laskowego, budlei i umieszczam je albo od razu w ziemi albo najpierw w naczyniu z wodą. Czekam, aż wypuszczą korzenie. Czuję wtedy ogromną satysfakcję i radość. Gałązki niosące w sobie potencjał nowego życia zawożę też do ogródka mojej mamy i bez pytania jej o zgodę, ukradkiem i w tajemnicy wbijam je w ziemię w różnych częściach ogrodu. Co jakiś czas sprawdzam, czy się przyjęły, czy gałązka jest dalej sprężysta, czy nie wyschły pąki liści, czy gleba dokoła jest wystarczająca mokra, żeby mogła dać życie nowej roślince.
Od długiego już czasu przywożę z pracy kilogramy fusów, które zostają po zaparzaniu kawy w ekspresie, podsypuje nimi rośliny, które lubią kwaśną glebę. Czuję, że sprawiam im tym przyjemność, karmię je, podając im ich superfoods. Proszę, przywiozłam dla was borówki amerykańskie potas, fosfor, azot, wapń i trochę cynku. Bierzcie i jedzcie, częstujcie się, rośnijcie i wyciągajcie się ku słońcu. Codziennie obdarowuje tym pokarmem kogoś innego, mam w ogrodzie wielu potrzebujących: laurowiśnie, forsycje, hortensje, różnego rodzaje bluszcze i bardzo bardzo dużo lawendy. Nie znam się na roślinach, postanowiłam, że nie będę kupować nowych, tylko skupię się na tych, które już mam. Nie chce mieć w przyszłości wyrzutów sumienia, że niektóre przeze mnie umarły, że niewłaściwie je karmiłam, nie doczytałam, które rośliny nie przepadają za uwięzionymi w kawowych fusach minerałami. W moim ogrodzie będą więc mieszkały tylko te rośliny, które rozkoszują ich smakiem i czerpią z nich życiodajne siły. Będę im sypały tych fusów coraz więcej, tym więcej im mniej będzie spadało na ziemie deszczu. No właśnie, bo świat podobno zaczyna się walić. Susza, wojna, Putin, Trump, i rosnąca wprost proporcjonalnie do dezinformacji-głupota. Nie wiem, czy rzeczywiście jest tak źle, jak mówią, świat chyba nigdy nie był jakimś szczególnie przyjemnym miejscem dla jakichkolwiek żywych istot. No, może wykluczając czas przed pojawieniem się człowieka. Ale czy naprawdę powodem kompulsywnego zakrzaczania ogrodu są ponure prognozy dla świata? Eeee, nie, to chyba po prostu szukaniu sobie kolejnego zajęcia, które będzie odwracało moje myśli od przemijania , nadchodzącej śmierci i jednej wielkiej pośmiertnej niewiadomej.
Komentarze
Prześlij komentarz