Piwo, ścianka wspinaczkowa i głośne czytanie

 Delikatnie poprawił mi się nastrój za sprawą treningu na ściance wspinaczkowej, wypitego piwa i głośno czytanej książce W imię matki i córki. Uwielbiam czytać na głos, ale nie zawsze mam na to ochotę, nie zawsze to czuję. No i muszę być wtedy sama w domu. K. pojechał na świąteczne spotkanie z córką. Ja siedzę na kanapie, czytam, piję i jakoś mi dobrze, w tym momencie czuję się naprawdę w porządku. Ale może to oszukane uczucie, bo wywołane mieszanką endorfin, alkoholu i dobrej literatury? Może to mój przepis na szczęście. Czasami do tej mieszanki dorzucam również paczkę kwaśnych żelek. Efekt natychmiastowy, uśmiech na twarzy, uspokojenie gonitwy myśli. To moje używki, które pomagają mi się uziemić i być tu i teraz.

Ciekawe, często po alkoholu zaczynam bardziej czuć, że żyję, czuję swoje ciało, swoją głowę, mam  lepszy kontakt z duszą, z receptorami mojego ciała, zdecydowanie bystrzej i sprawniej pracują również inne moje zmysły. Doznania w czasie seksu też są inne, mocniejsze, pełniejsze. Inaczej doświadczam swojego ciała, wydaje mi się ono cięższe, jest przyjemnym ciężarem, za to myśli są lżejsze, mam wrażenie, że płynę przez rzeczywistość, która jest dla mnie łagodna, kojąca, zapraszająca. Tak, to momenty, kiedy chcę być sobą, chcę być na świecie i chcę żyć! Mija mój ból, znika moja wściekłość, ulatnia się agresja i radykalizm. Jest spokojnie i dobrze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ćwiczenia z ciemności"

Vlogerka Szusz

Swirszczyńska jest mocą