Po co jesteśmy na tym świecie?

 Gizela, bohaterka wspominanej w moim ostatnich postach książki W imię matki i córki (B., J. Helbig):

Gizela (  w profetycznym uniesieniu): Ach. Ludzie i ludziska. Nie mamy pojęcia, kim jesteśmy. Nie wiemy, po co przychodzimy na świat, czy może istniejemy cały czas, od zawsze, bez początku i końca. Nie wiemy nic. Być może wszyscy jesteśmy herosami. Bo codziennie zwlekamy się z łóżka jednak. Udajemy przed sobą nawzajem, że wiemy. Że wszystko w najlepszym porządku, pod kontrolą. Że chodzi o to, żeby załatwiać różne sprawy, zarobić na siebie, iść do przodu. Udajemy przed dziećmi, że wszystko jasne, nie gadamy z nimi o tym w szkole. I tak ślepo po omacku brniemy. W naszą podróż. Podróż planetarną, a może nawet międzyplanetarną. Piekielnie samotni. Śmiertelnie zazwyczaj zranieni. 

[...] Bezdennie niepewni. Trochę przerażeni. Życząc sobie dzielnie miłego dnia. Dobrej nocy. Podpierając się nawzajem. W tym nieskończonym, wciąż ekspandującym uniwersum, które powstało z niczego albo z ciszy i promienia światła, albo było od początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków amen.

Tak się ostatnio czuję, tak się mam, takie myśli błąkają się po mojej biednej głowie.

Córka Gizeli Selina ma taki plan:

Dla Seliny ta szczenięca radość życia to wzór do naśladowania. Dla niej t o jest najważniejsze. Dbać o to, abyśmy czuli się dobrze w tej chwili, właśnie teraz. Wtedy wszystko ma szansę dobrze się ułożyć. Wtedy będziemy też dobrzy dla innych. 

Aktualnie jakoś nie umiem żyć według Seliny, podążam śladem Gizeli.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Ćwiczenia z ciemności"

Vlogerka Szusz

Swirszczyńska jest mocą