Nie, bo nie. "Stan raju".
Dalej nie czuje się najlepiej. Już tu kiedyś pisałam o korelacji mojego zdrowia fizycznego z psychicznym. Dopadło mnie zapalenie zatok i od razu zdecydowanie obniżył mi się nastrój. Nie znoszę słabej siebie, kaszlącej, kichającej, bolejącej, nie akceptuje. Nie mam teraz mocy na jazdy na rowerze i szybkie spacery, czyli na moje lekarstwa dla duszy. Pewnie dlatego dusza też choruje. Porzuciłam "Bilą vodę", odrzuciła mnie rozwleczona historia kościoła. Pewnie dlatego, że ostatnio bardzo źle myślę o instytucjach katolickich i upatruje w nich winy za całe zło naszego kraju. No może nie całe, ale na pewno za 3/4.
No i najważniejsze, w ogóle nie mogę czytać. Zaczęłam wczoraj "Plac zabaw" Powersa i porzuciłam po kilkunastu stronach. Udało mi się przeczytać kilka stron "Stanu raju" Laury van den Berg, zobaczymy, póki co, nic nie mówię, "nie zapeszam" ( nienawidzę tego określenia). Ściągnęłam na czytnik "Grzybiarkę" Hanisovej. Ludzie piszą, że to bardzo smutna książka. Coś dla mnie!
Jeszcze na koniec cytat o mnie ze "Stanu raju" [...] tak długo, jak pozostawałam w ruchu, zakładałam, że pustkowie mnie nie dopadnie. Tak, pustkowie chyba mnie dopadło, nie mogę się doczekać, aż wskoczę na rower i chociaż na chwilę znowu mu ucieknę.

Komentarze
Prześlij komentarz